Jasmine
Leżałam sobie na leżaku i zażywałam kąpieli słonecznej. Chłopaków wysłałam do sklepu nich się wykażą i zrobią zakupy sami. Musiało mi się przysnąć, bo później zostałam oblana wiadrem zimnej wody. Goniłam tych dwóch idiotów po całym domku. W końcu stwierdziłam, że nie będę się do nich odzywać. Zamknęłam się w sypialni i w ciszy malowałam w swoim szkicowniku. To mnie odprężało.
- Maleńka nie bądź na nas zła- poprosił Will pukając do drzwi.
- Mówiąc do niej maleńka nie pomożesz.- Luc doskonale wiedział, że tego nie lubię.- Ale wiesz może ty ją tak ładnie udobruchasz.
- Teraz to mi pozwalasz?
- To w dobrej wierze.
Rozbawiona wstałam z łóżka i podeszłam do drzwi. Otworzyłam ja, a chłopacy spojrzeli na mnie czekając, aż coś powiem.
- Will dzisiaj śpisz u Lucasa, albo na kanapie.- Z powrotem je zamknęłam i wróciłam do swojego poprzedniego zajęcia.
Godzinę później zeszłam na dół bo zgłodniałam. W kuchni siedzieli chłopacy i o czymś zawzięcie dyskutowali.
- Co jest?- zapytałam jak zaczęli wlepiać we mnie gały.
- W mieście jest klub, dzisiaj jest wieczór karaoke. Może chcesz się wybrać?- zapytał Lucas.
- No chcę.
- To idź się wyszykuj.
Pobiegłam na górę. Wzięłam szybki prysznic. Z torby wyjęłam zwykły t-shirt jakimś nadrukiem i obcisłe jeansy i wysokie szpilki. Mokre włosy wysuszyłam, tak że lekko się pokręciły. Zrobiłam sobie delikatny makijaż i zadowolona z efektu wyszłam z łazienki. Chłopaki czekali na mnie na dole. Myślałam, że ze śmiechu padnę widząc ich miny. Samochodem Lucasa pojechaliśmy do klubu. Zajęliśmy jeden stolik.
- Luc zamów mi drinka.- Spojrzałam prosząco na mojego braciszka.
- Dobra małolato, ale ja z nim nie śpię.- Pokazała na Willa.
- Nie podejrzewałabym was o to, że sypiacie razem. - Zaśmiałam się głośno.
Byliśmy już po kilku drinkach, kiedy Will wciągnął mnie na scenę. Zachciało mu się śpiewać.
Leżałam sobie na leżaku i zażywałam kąpieli słonecznej. Chłopaków wysłałam do sklepu nich się wykażą i zrobią zakupy sami. Musiało mi się przysnąć, bo później zostałam oblana wiadrem zimnej wody. Goniłam tych dwóch idiotów po całym domku. W końcu stwierdziłam, że nie będę się do nich odzywać. Zamknęłam się w sypialni i w ciszy malowałam w swoim szkicowniku. To mnie odprężało.
- Maleńka nie bądź na nas zła- poprosił Will pukając do drzwi.
- Mówiąc do niej maleńka nie pomożesz.- Luc doskonale wiedział, że tego nie lubię.- Ale wiesz może ty ją tak ładnie udobruchasz.
- Teraz to mi pozwalasz?
- To w dobrej wierze.
Rozbawiona wstałam z łóżka i podeszłam do drzwi. Otworzyłam ja, a chłopacy spojrzeli na mnie czekając, aż coś powiem.
- Will dzisiaj śpisz u Lucasa, albo na kanapie.- Z powrotem je zamknęłam i wróciłam do swojego poprzedniego zajęcia.
Godzinę później zeszłam na dół bo zgłodniałam. W kuchni siedzieli chłopacy i o czymś zawzięcie dyskutowali.
- Co jest?- zapytałam jak zaczęli wlepiać we mnie gały.
- W mieście jest klub, dzisiaj jest wieczór karaoke. Może chcesz się wybrać?- zapytał Lucas.
- No chcę.
- To idź się wyszykuj.
Pobiegłam na górę. Wzięłam szybki prysznic. Z torby wyjęłam zwykły t-shirt jakimś nadrukiem i obcisłe jeansy i wysokie szpilki. Mokre włosy wysuszyłam, tak że lekko się pokręciły. Zrobiłam sobie delikatny makijaż i zadowolona z efektu wyszłam z łazienki. Chłopaki czekali na mnie na dole. Myślałam, że ze śmiechu padnę widząc ich miny. Samochodem Lucasa pojechaliśmy do klubu. Zajęliśmy jeden stolik.
- Luc zamów mi drinka.- Spojrzałam prosząco na mojego braciszka.
- Dobra małolato, ale ja z nim nie śpię.- Pokazała na Willa.
- Nie podejrzewałabym was o to, że sypiacie razem. - Zaśmiałam się głośno.
Byliśmy już po kilku drinkach, kiedy Will wciągnął mnie na scenę. Zachciało mu się śpiewać.
Ja:
Skarbie, jestem tak bardzo zakochana w Tobie
Masz to coś. Co mam na to poradzić?
Skarbie, kręcisz mnie
Ziemia się porusza, ale ja nie czuję gruntu
William:
Taka miłość
Zmienia faceta w niewolnika
Taka miłość
Wysyła człowieka prosto do grobu…
Razem:
Wiesz że szleję
Szaleję, szleję na twoim punkcie, kochanie
Szaleję, szaleję, szleję na twoim punkcie, kochanie
William:
Powiedz, że jesteś zakochana we mnie
Jestem tym jedynym, zobaczysz
Ja:
Powiedz mi, nie jestem smutna,
Że nie marnuję mych uczuć do Ciebie
William:
Za każdym razem kiedy na Ciebie patrze
Razem:
Moje serce podskakuje
Co mam zrobić?
Doprowadzasz mnie do szaleństwa
William:
Szaleństwa
Razem:
W duszy mi szaleje
Wiesz że szleję
William
Szaleję
Razem:
Skarbie myślenie o Tobie trzyma mnie przez całą noc
Wiesz że szleję, szaleję, szleję na twoim punkcie, kochanie
Szaleję, szaleję, szleję na twoim punkcie, kochanie
Przy akompaniamencie z oklasków zeszliśmy ze sceny. Wróciliśmy do stolika. Usiadłam Willowi na kolanach i kończyłam swojego drinka.
- Ja to mam dobre pomysły- powiedział Luc.
- Czasem ci się zdarza.- stwiedziłam
Krótki, ale mój braciszek za bardzo się leni, żeby za mnie przepisywać, ale zawsze to coś. Nie wiem kiedy następny, wiecie moją rączka nie pozwala. Mile widziane komentarze
hahah końcówka najlepsza. Naprawdę, a rozdział świetny. :)
OdpowiedzUsuńsuper rozdział:D juz czekam na nn - patrysia
OdpowiedzUsuńBoski :)
OdpowiedzUsuń